wtorek, 3 kwietnia 2012

03042012

To miał być zwykły nudny dzień.....
Zaczęło się w sumie od rana jak postanowiłam jechać do Bieronki bo miały być garnki żaroodporne 5,1l za niecałe 23zł .Stoimy przy kasie ,pakujemy zakupy Amelia jak to ona zawsze grzecznie stała i czekała .... ale nie tym razem .Pakuje zakupy pytam się mojego K gdzie jest Mel?
A ten.... nie wiem no to ja zostawiłam zakupy myślałam ze może z powrotem poszła do półek .... Rozglądam się... nigdzie jej nie ma normalnie oblałam się zimnym potem i powoli zaczęłam panikować przed oczyma widziałam jak moje dziecko idzie na ulice i nie chcę myśleć co dalej....
kiedy już miałam wyjść zobaczyłam że moje dziecię prowadzi jakiś starszych dziadków .Odetchnęłam z ulgą .... jeszcze trochę a wpadłabym w panikę i to całkiem niezłą.Całe szczęście wszystko się dobrze skończyło bo dziecko wzięło obcych za ręce i ciągnęło ich do biedronki wiedziało ze tam są rodzice.Ale nie powiem te chwile strachu były straszne co przeżyłam to moje...

Drug akcja to byłam u lekarza z moim bolącymi plecami.... nie dostałam nic przeciwbólowego i w ogóle powiedział że na takie coś najlepszy jest ruch i tyle.Skoro się przeforsowałam podczas ćwiczeń to teraz powinnam robić to dalej ale nie zapominać o rozgrzewce... heh i tu się nasuwa przysłowie ..."przez sport do kalectwa ..." tak tak jestem tego przykładem !

Byliśmy u księdza po kartki na te nauki przedmałżeńskie .... Na spisanie protokółu kazał nam przyjść po świętach ze wszystkimi dokumentami.Pani od nauk nie było i ci co byli mieli dać kartki do podbicia i było fajranto heh super nie musiałam słuchać w kółko tego samego że antykoncepty to grzech i inne ...
Następna sprawa przynajmniej ruszyła do przodu :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz